Bo nie lubią kiedy ktoś ma lepiej, wow. Chciałbym tylko Ciebie zabrać stąd. Kiedy widzę że znowu płoniesz. Dobrze wiem że to nie będzie błąd. Daj mi tylko jeden moment. {Refren x4} Daj mi tylko jeden moment, oooo. I już nigdy nie zapomnę, nie nie. Chce mieć Ciebie w telefonie, oooo.
Wieki nie było takiego wpisu, ale ja się stęskniłam za formułą. Uwielbiam polecajki innych, a mam wrażenie że czasami takie treści porozrzucane gdzieś umykają. Tu będzie to ładnie uporządkowane. Tylko uprzedzam- będzie spory misz-masz! Może nie książka, ale cała saga Malowany człowiek – dawno nic mnie tak nie wciągnęło. Może to zabrzmi dziwnie, bo mamy maj, a ja pierwszy tom zaczęłam czytać w październiku, ale w tzw. międzyczasie wlatywały inne książki :). Lubię fantasy, ale to nie jest mój ulubiony gatunek, więc dałam się miło zaskoczyć, bo wykreowany świat porządnie mnie wciągnął. Peter Brett wykreował silne postaci, szczególnie kobiety są mocnymi bohaterkami i momentami czytałam z rozdziawioną buzią. Cała historia kręci się wokół walki z demonami, które atakują ludzi nocą. Trzeba się zjednoczyć by z nimi wygrać, ale nawet wobec tak wielkiej wojny nikt nie zawiesza lokalnych sporów i konfliktów. Ciężko mi nie zaspoilerować, więc nic więcej nie powiem, ale saga jest prześwietna. Moją ulubioną bohaterką była Leesha i jestem jedynie rozczarowana zakończeniem. Mam wrażenie że autor stracił pomysł albo pisał pod naciskiem niecierpliwych czytelników, zamiast dać sobie czas. Mimo to – petarda, polecam mocno :). Teraz czytam za to taką petardę, że nie mogę się doczekać aż o niej opowiem. Od jakiegoś czasu staram się być konsekwentna i zamieszczać książkowe polecajki w wyróżnionych relacjach na żeby było fajniej, to ja oczywiście całe 10 tomów przeczytałam na legimi 🙂 Ciasteczka Sante z morelą Mówiłam, że będzie spory rozrzut :). Uwielbiam je i kupuje zawsze w rossmanie. Są przepyszne, odpowiednio słodkie by zaspokoić moje małe zachcianki, ale też na tyle „zdrowe” w smaku, bym nie czuła się z tym źle 😀 Nie wiem jak to wyjaśnić, ale jeśli lubisz zbożowe ciasteczka które nie są suche jak wiór – daj im szansę! Dwa dobre seriale Oba polecałam w tekście o serialach związanych z religiami, więc powtórzę tylko tytuły i krótko opowiem. Unorthodox to krótki miniserial (ledwie cztery odcinki) opowiadające o losach Esty – dziewczyny z bardzo ortodoksyjnej rodziny, która wychodzi za mąż i tak naprawdę nie wie co się właśnie wydarzyło. Shira Haas jest w tym serialu fenomenalna i uważam, że to obraz który koniecznie trzeba zobaczyc!Drugi serial to Kalifat – opowiada o młodych dziewczynach w Szwecji, które dały się omamić państwu islamskiemu. A także o tym, co dzieje się tam, w Kalifacie. Bardzo dobrze napisany, trzymający w napięciu, świetnie skonstruowani bohaterowie. Petarda! Więcej o tych serialach: Pismo Pamiętam ten szał na Przekrój jakiś czas temu. Podobał ci się? Odkryj koniecznie Pismo, które jest obecnie moim numerem jeden. Umówmy się – to nie jest coś, co przegląda się w poczekalni u dentysty aby dowiedzieć się które bikini najlepiej zamaskuje krągły brzuszek. To magazyn, w którym można znaleźć porządne eseje, reportaże i historie, za to nie znajdzie się reklam. Na zachętę podrzucam mój ulubiony teraz, żebyśmy dobrze się zrozumieli – to nie jest współpraca, ale Pismo zaproponowało mi afiliację, czyli dla mnie dyszka zarobku, dla was dyszka rabatu na abonament cyfrowy. Jeśli o mnie chodzi – ani trochę się nie obrażę gdy będziesz po prostu czytać za darmo online (chyba jest limit 3 artykułów) albo zdecydujesz się na wersję papierową. To jest rodzaj dziennikarstwa, który chciałabym wspierać niezależnie od tego, czy coś z tego mam 🙂edit: jestem lamą, afiliacja się już skończyła 😛 Róż nutridome Mój poprzedni ulubiony róż był z The Balm i nazywał się Beach balm. Nadal uważam, że jest przecudowny i pasuje chyba każdej kobiecie. Jak będziesz kiedyś w douglasie, zerknij na niego. Niepozorny, ale cudowny. Mimo swojej ceny jest też szalenie wydajny i nadal go mam, ale ostatnio i tak sięgam po dużo tańszy róż z Nutridome. Miałam z marką jednorazową współpracę z konkursem dla Was, ale tak się z nim polubiłam, że będę używać chyba do zdarcia 🙂 Mam odcień 04 Rose, który kosztuje tylko 19 zł (!) a jeśli wciąż działa kod ANIAMALUJE, to można go mieć jeszcze 10% taniej. Bardzo lubiłam się też z różem Orgasm z NARS ale jego cena jest dla mnie za wysoka ;). Karmelowe lody z biedronki Są dobre. Nie idealne, ale dobre i w dodatku wegańskie. Ja kocham słony karmel i nie mogę się doczekać aż Good Lood wróci do Warszawy, ale jak się nie ma co się lubi… lody w kubeczku z biedronki dają radę i mają takie chrupiące kawałeczki, które są dodatkowym smaczkiem! TikTok Wzbraniałam się ze wszystkich sił, ale przepadłam. Ile tam kreatywności! Ile ciekawych treści! TikTok jest naturalny, bez spiny, bez idealnych presetów, filtrów, cudownie dobranych hashtagów i mędzenia o za małych zasięgach. I jak w przypadku każdego kanału – TikTok jest taki, jaki sobie zaobserwujesz :). Ja go pokochałam i jako konsumentka treści i jako ich twórczyni. Opowiem o tym niebawem więcej, bo lada moment skończy się mój eksperyment w ramach którego miałam nagrać 100 tiktoków. Jestem oczarowana! Tekst ma też wersję video 🙂
Black Angel - Daj mi jeden dzień z kasety DJ Janusz Nowak prezentuje Dance 97 z firmy Laser Sound. Myślę, że dość rzadka propozycja 😃
Hej podróżniczko! Zapewne jesteś tutaj, by dodać kolejną, niesamowitą podróż do swojej kolekcji. Obiecuję, że ten quiz wzbogaci Cię o nowe doświadczenia i niesamowite emocje. Twoim zadaniem jest wybranie lepszego zdjęcia; fotografii, która bardziej wpasowała się w opis. Zaczynamy? Na sam początek, wyrusz ze mną na przygodę:Czujesz te emocje? Nasze oczy obserwują tylko głębokie krajobrazy, a w powietrzu wisi adrenalina:Wolność przestrzeni, magia nieba, odosobnienie od codziennych zadań. Ta chwila nigdy się nie kończy...Artyzm jest sztuką wyrażania siebie i swoich poglądów. Która twórczyni zasłynie, inspirując?ReklamaWidok na morze z dwóch klimatycznych perspektyw. Która wydaje Ci się bardziej intrygująca?Blask świateł, chaos ulicy, iskra dziwacznej mody. Futurystycznych sesji nigdy dość:ReklamaTowarzysz jest naszym przewodnikiem. Która dziewczyna już go znalazła?Chwila szaleństwa! Czas oswoić się z wysokością i cichą muzyką tej przestrzeni...Która para jest dla siebie najważniejszą przyjaźnią na całe życie?Dobiega wieczór, a z nim koniec naszej wspólnej podróży. Mieliśmy czas na chwilę szaleństwa, odpoczynku i poczucia klimatycznej inspiracji. Na sam koniec, wybierz podsumowanie naszej wędrówki po świecie artystycznych zdjęć i wyobrażonych przygód:Reklama Zauważyłeś literówkę lub błąd? Napisz do nas.
Monika Borzym Paroles de « Daj mi tylko jedną noc »: Pytasz, czy jeszcze pomnę / Taką jedną noc ze stu / I to mieszkanko skro Deutsch English Español Français Hungarian Italiano Nederlands Polski Português (Brasil) Română Svenska Türkçe Ελληνικά Български Русский Српски العربية فارسی
Rany julek, co to był za kwiecień! Gdyby ktoś powiedział mi, że tyle wrażeń uda mi się upakować w jednym miesiącu, to... nie wiem czy bym uwierzyła. A jednak. Zapraszam na krótkie podsumowanie wybranych tylko aspektów, bo mam za sobą przeżycia na trzy takie posty a nie jeden ;P Kolejność chronologiczna! Najlepszy zakup Kwiecień przepracowałam właściwie w całości na stażu cząstkowym w placówce, do której mam pięć kilometrów (w przeciwieństwie do mojego standardowego miejsca pracy, do którego mam parę minut spaceru). Wymyśliłam sobie, że rano będę tam dojeżdżać autobusem, ale wracać będę pieszo. Żeby umilić sobie taki godzinny marsz postanowiłam dać drugą szansę audiobookom, tym razem pod postacią aplikacji Storytel. Wcześniej nie lubiłam tej formy, a obecnie na pięć przeczytanych przeze mnie w tym roku książek tylko jedna była w papierze: więcej o tej przemianie napiszę Wam w czerwcu, w kolejnym kulturalnym podsumowaniu Super Extra Mega Hiper Culture & Talent Experience (kocham nawet samo pisanie tej nazwy ;D). Storytel oferuje dwa tygodnie za darmo, a potem abonament w wysokości niecałych 30 zł miesięcznie – i jest to zakup, który wyciskam do ostatniej kropelki jak cytrynkę! Wielkie high five dla mojej współlokatorki, bez której pewnie bym się wcale nie zdecydowała. Najważniejszy wpis Wpisem, który bez dwóch zdań zaliczył najwięcej wyświetleń było porównanie składów dwóch kosmetyków: ekskluzywnego serum „Unicorn Essence” marki Farsali oraz jego niezbyt subtelnej imitacji: „Unicorn Tears” od Wibo. Do napisania tekstu zainspirowała mnie Adrianna Grotkowska i to jej właśnie zawdzięczam ogromny zasięg tego posta, bo szturm na blogu zaczął się od jej udostępnienia na Insta Stories mojego artykułu! Wątpię, by Ada to czytała, ale z tego miejsca chciałabym jej ogromnie podziękować <3 Największy sukces (powyższą galerię wybrałam, bo dzięki Sarze z bloga Shidless załapała się tu także moja uśmiechnięta mordka :D przewińcie w lewo) Meet Beauty Conference było imprezą, na którą marzyłam wybrać się już od dawna. W tym roku na szczęście marzenie wreszcie się ziściło. I to w jakim stylu! Zacznę od tego, że brak mi słów na to jak świetnie zorganizowane było wydarzenie. Mam do niego tylko dwa zarzuty: jeden maleńki, a drugi bardzo subiektywny z którym pewnie mało kto się zgodzi. Cała reszta? Z mojej strony litania pochwał. Nie mam aż tak dużo imprez typowo blogerskich do porównania (dwie edycje See Bloggers i... Blogowigilię? :D), ale byłam na masie innych konferencji i wydarzeń podobnego typu, a widzę tutaj ogromną przepaść między tym jak było i tym jak czasem niestety bywa ;) Dla całej ekipy odpowiedzialnej za zorganizowanie konferencji WIELKIE gratulacje. Organizacja oraz NIESAMOWITE prelekcje na sali głównej to był totalny sztosik. Mój zarzut numer jeden to torby. Moim zdaniem są po prostu bardzo brzydkie. Nie chcę się nad nimi znęcać, bo na pewno nie będzie to dla nikogo miłe do czytania. Uważam jednak, że kobieca postać na nich przedstawiona ma tak dziwne, „grube” rysy twarzy oraz dłonie, że na każdej z nich wygląda jak mężczyzna przebrany za kobietę. I to z chorobą Gravesa-Basedowa (wytrzeszcz i obrzęk). Na koniec dodam, że temat ten jest dla mnie mało ważny, bo na drugiej stronie torby są już zdecydowanie ładniejsze ilustracje i tak zamierzam ją nosić. Bo w kwestii wymiarów, projektu, surowca wykonania są super! Drugi mój zarzut to warsztaty. Każdego dnia trzy strefy (makijaż, włosy, paznokcie) oferowały odbywające się kilkukrotnie w ciągu dnia zajęcia, na które obowiązywały zapisy: z ograniczeniem do dwóch warsztatów dziennie dla każdej blogerki (super rozwiązanie!). Problem mam przede wszystkim z formą poszczególnych warsztatów. Nie wiem, czy powinnam wchodzić w szczegóły, bo były one na tyle oddalone od wyznawanych przeze mnie wartości, że w sobotę celowo nie zapisałam się na żadne, a w niedzielę wybrałam się na dwa i siłą rzeczy żadnego innego nie widziałam. Więc de facto osobiście mnie na większości z tych zajęć nie było, a wiedzę o ich formie i przebiegu czerpię w dużej mierze z drugiej ręki. Z tego co udało mi się ustalić, większość warsztatów polegała niestety na prezentacji oferty danej marki: makijażowej, pielęgnacyjnej, paznokciowej. O ile wiem, żaden panel makijażowy nie oferował zdobywania praktycznych umiejętności, a jedynie prezentację makijażu na jednej modelce i omawianie oferty marki. Tu nasuwa się pytanie. Czy mam zbyt wysokie oczekiwania? Na pewno wpływ na moją opinię wywiera fakt, że kiedy na spotkaniu MayBe Beauty miałyśmy zapoznać się z ofertą marki L'Origine, na stół w kawiarni wjechały lustra, oświetlenie, kosmetyki, akcesoria, a nawet demakijaż: wszystko, abyśmy mogły faktycznie coś przećwiczyć w czasie rzeczywistym. Więc może moja perspektywa jest skrzywiona właśnie przez to. Natomiast jeśli tak duża liczba stanowisk jest już mniej realna, to może zajęcia w parach, z malowaniem się nawzajem? A jeśli nie, to uważam, że podstawą powinno być uściślenie opisów warsztatów zanim się na nie zdecydujemy – tak, żeby w razie czego iść na nie świadomie i nie tracić czegoś ciekawszego. Oczywiście w temacie makijażu można by pójść w tematy praktyczne, ale niezwiązane z samą aplikacją makijażu: na przykład z analizy kolorystycznej, może nawet na temat składów kosmetyków kolorowych? Albo z robienia zdjęć makijażom? Albo z makijażu pod kręcenie filmów na YouTube? W ofercie pielęgnacyjnej jedne z zajęć były właściwie wyłącznie prezentacją marki, a drugie były chyba najbardziej praktycznym warsztatem na całej konferencji: pozwoliły na stworzenie własnego kosmetyku do pielęgnacji ciała. W temacie paznokci jeden z warsztatów był rzeczywiście praktyczny, drugi w całości teoretyczny i to skupiony na prezentacji jednego z nowych produktów. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że oba wymienione wyżej warsztaty praktyczne były bardzo, bardzo podstawowe (na których zajmujące się daną tematyką blogerki nie mogły się niczego nowego nauczyć), to układa nam się taki przedziwny obraz, w którym: ja jako autorka bloga pielęgnacyjnego nie zapisałam się na żadne związane z tym warsztaty i sądząc po relacjach koleżanek - nie żałuję; przynajmniej część znanych mi blogerek poszło na warsztaty w „swojej” strefie, gdzie może i spędziły miło czas, ale jednak zobaczyły „powtórkę z rozrywki” z tego, czym zajmują się na co dzień; fanki kosmetyków mineralnych poszły na poświęcone im warsztaty, gdzie... prezentowano im na przykład metody nakładania kosmetyków mineralnych; blogerki włosowe w ogóle nie miały „swojej” strefy... Tu pojawia się kolejny zgrzyt. Brak strefy włosowej jest w moim odczuciu minusem małym, ale istotnym. Jeśli mamy cztery kategorie blogów i trzy z nich mają związane ze swoimi zainteresowaniami warsztaty, a jedna grupa nie... to chyba nie jest to tak do końca idealnie. A skoro reszta wydarzenia była taka perfekcyjna, to aż chce się do tego standardu dążyć ;) Jak rozwiązać problem warsztatów? Pierwsze i najważniejsze: opisy warsztatów powinny precyzować to, co faktycznie się na nich obędzie. Po drugie: jasne oznaczenia „poziomu zaawansowania” na warsztacie. Rozdzielmy zajęcia dla początkujących od zajęć dla starych wyjadaczek i tym ostatnim też spróbujmy coś zaproponować :) Po trzecie: a może by tak strefa włosowa? Zajęcia dla początkujących o rozpoznawaniu porowatości włosów i podstawach dobierania kosmetyków, a dla zaawansowanych warsztaty z tworzenia własnego maceratu, mieszanki do olejowania albo wcierki? Myślę, że przy każdym typie warsztatu znalazłyby się blogerki, dla których poprowadzenie ich byłoby spełnieniem marzeń i po prostu zaszczytem. Ja sama pisząc te słowa mam tyle pomysłów na warsztaty pielęgnacyjne że szok! :D Dobra, koniec narzekania. Zdania wyjaśniające moje krytyczne stanowisko łatwo piszą się same, a nie chcę żeby akapit pełen pochwał na początku został zapomniany przez powyższą krytykę. Praktycznie wszystko to, co leżało w gestii organizatorów było dopięte na ostatni guzik. Zarzuty odnoszą się bardziej do tego, co oferują odpowiedzialne za warsztaty marki i ich przedstawiciele – moim marzeniem jest, by wymagać od nich więcej :) Narzeka mi się tym gorzej, że na Meet Beauty przeżyłam jedno z największych wyróżnień w moim życiu. Widziałyście zdjęcie na początku tekstu, więc wiecie o co chodzi ;) W głosowaniu przeprowadzonym wśród blogerek zgłoszonych na Meet Beauty (zarówno 300 szczęściar, które się dostały, jak i tych którym zabrakło trochę farta) mój blog zdobył nagrodę dla Najlepszego Bloga w Kategorii PIELĘGNACJA. Mój. Blog. Zdobył tę nagrodę. Słuchajcie, nie wiem co tu się zadziało. Wiem tylko, że nie mogłoby się to stać zarówno bez głosów blogerek, jak i bez... wejść, komentarzy, lajków i poleceń od Was, moich Czytelniczek i Czytelników. Z całego serca dziękuję Wam wszystkim. Jesteście najlepsi. Wielkie gratulacje dla nagrodzonych w pozostałych kategoriach: NAJLEPSZY BEAUTY BLOG 2018 - Basia Blog NAJLEPSZY BEAUTY INSTAGRAM 2018 - mrsgasky NAJLEPSZY BLOG/VLOG/INSTAGRAM W KATEGORII MAKIJAŻ - aGwer NAJLEPSZY BLOG/VLOG/INSTAGRAM W KATEGORII PAZNOKCIE - Cienistość NAJLEPSZY BLOG/VLOG/INSTAGRAM W KATEGORII WŁOSY - Anwen Największe odkrycie Jeśli nie macie konta na Instagramie i/lub nie obserwujecie tam Kosmeologiki, to teraz macie kolejny powód by to zmienić! Po Meet Beauty obejrzałam vloga Pauliny i... przepadłam. Dotarło do mnie, że chciałabym robić takie rzeczy i że może sprawiać mi to większą frajdę niż dotąd sądziłam. Ogólną chęć założenia kanału mam od dawna, ale dzięki Paulinie i dzięki przeżyciom na Meet Beauty zyskałam nowy przypływ motywacji. Są już nawet pierwsze rezultaty! <3 Ponieważ na ten moment o tworzeniu treści wideo wiem tyle co nic, Paulina poradziła mi rozpoczęcie nauki na krótkich formach: takich jak maksymalnie minutowe filmy, które można dodać na Instagramie. Więc na pełnym spontanie rozwiesiłam prześcieradło, telefon włożyłam do pudełka na chusteczki higieniczne i nagrałam filmik ;O Nie wiem jak często będę miała możliwość pobawienia się tą formą, zwłaszcza że tekst ten publikuj na samym początku mojego dwutygodniowego urlopu. Ale docelowo chciałabym złapać jakiś „flow” i przekuć go w jakąś regularność: może nie co tydzień, ale co dwa? Brzmi realnie! Co Wy na to? Widziałyście? Jak wrażenia? A może w ogóle Was to nie interesuje? Najlepszy moment Jak wiecie albo nie wiecie, dzięki spotkaniom MayBe Beauty (nie mylić z konferencją – to inne super wydarzenie, ale na mniejszą skalę :)) poznałam osobiście kilka dziewczyn prowadzących blogi urodowe i to w Trójmieście (oraz okolicach - pozdro, Karo :D). Takie spotkania ze sponsorami jak MayBe Beauty odbywają się jednak dość rzadko, ogranicza je też rekrutacja, a my i tak nigdy nie możemy na nich poruszyć choćby 10% gotujących się w nas tematów, bo czas na nich mija jak w przyspieszonym tempie ;) Słowem: było nam mało. Zaczęłyśmy się więc spotykać poza „zlotami” blogerskimi, tak normalnie, jak z koleżankami: w kawiarni albo na jedzeniu. Oczywiście, siłą rzeczy te spotkania są blogerskie w tematyce: wreszcie mamy z kim wymienić informacje na temat RODO albo SEO, ponarzekać powymieniać się informacjami o zmianach w algorytmach serwisów społecznościowych, wymienić się niechcianymi kosmetykami albo odlewkami tych chcianych ;) Jest tak super, że ach! No i słuchajcie. W kwietniu odważyłam się i zaprosiłam dziewczyny do mnie. Dodam, że dla siebie mam tylko jeden (nie za duży) pokój oraz dwa koty na które Iza ma alergię ;D Ale wiecie co? To jest nieważne. Ważne, że było mega, że buzie nam się nie zamykały i oczywiście milion tematów został na kolejne spotkania, że pyszną pizzę z Czerwonego Pieca przebiło tylko boskie ciasto buraczane Pauliny, że Basia wciąż jest naszą niekwestionowaną królową odsypek i że na pewno jeszcze się tak spotkamy – oby tym razem jeszcze z Justyną :) To co, laski, kto teraz zaprasza? ;D *** I co powiecie, moje drogie i moi drodzy*? Jeśli to nie był przełomowy (pod wieloma względami!) miesiąc, to ja nie wiem co nim jest ;D * Tato, buziaki!!! Pozdrowienia z wakacji! Ania
5,013 notes. lee-says-things liked this . zaynmalikoned50 liked this . thisispsycho reblogged this from urdrop
Cześć wszystkim :) Ależ się za tym pisaniem stęskniłam... Ostatni wpis opublikowałam kwietniu a mamy początek lipca, oj długa przerwa mi towarzyszyła. Mój brak aktywności wynikał głównie z ciężkiego semestru na uczelni, ale teraz już jestem po sesji, po egzaminach i po wszystkich stresach więc wracam z pełną motywacją i energią do działania! :) Dziś będzie o moich ulubionych kosmetykach, które używałam a raczej nadużywałam w ostatnim czasie :) Jesteście ciekawi jakie produkty znalazły się w tym zestawieniu? W takim razie zapraszam do dalszej części wpisu :) W dzisiejszym wpisie znajdziecie zarówno coś z kolorówki jak i pielęgnacji, żeby nie robić kolejnego tasiemca przejdźmy do rzeczy! :)Zacznijmy od produktów pielęgnacyjnych. Będzie ich dwa. Pierwszy z nich to półprodukt pochodzący ze strony zrobsobiekrem. Jest to kwas hialuronowy, który ma bardzo szerokie zastosowanie. Osobiście używałam go głównie do twarzy - jako dodatek do kremu na noc, jako lekkie serum pod makijaż oraz do maseczek. Kwas hialuronowy na mojej cerze bardzo szybko się wchłania, nie pozostawiając po sobie wyraźnego tłustego filmu - raczej daje delikatnie lepką warstewkę. Nie jest to jednak nic uciążliwego w moim odczuciu. Dla mnie ten produkt jest świetny ponieważ dzięki kilku kropelkom mogę dodać właściwości nawilżających kremowi czy maseczce, a to wszystko za naprawdę niewielkie pieniądze. Co ważne nie powoduje żadnych podrażnień, alergii czy wysypów, a moja skóra pod tym względem jest wymagająca. Drugi produkt pielęgnacyjny to moje ogromne odkrycie. Bardzo długo szukałam odpowiedniego dla mojej skóry kremu pod oczy. Spotkałam się z mnóstwem lekkich kremów/żelów, które dawały poziom nawilżenia odpowiedni dla niewymagającej skóry nastolatek, pozbawionych zmarszczek. Wiecznie młoda nie mogę być, dlatego zdecydowałam, że wiek 23 lat to pora na stosowanie czegoś bardziej treściwego pod moje oczęta :D I tak też po wielu zawodach trafiłam na arganowy krem pod oczy z firmy Nacomi. W końcu w moje ręce trafił krem, który ma treściwą konsystencję o właściwościach nawilżających i napinających. Nie liczyłabym na super redukcję zmarszczek i działanie jak po operacji plastycznej naciągania skóry, ale aplikacja tego produktu na noc pozwala na uzyskanie mięciutkiej, nawilżonej i takiej odprężonej skóry pod oczami rano - niekoniecznie po 8h śnie :) Jestem na tyle uzależniona od tego kremu, że stosuje go w formie grubszej warstwy na noc i cieniutkiej pod makijaż. Nic się nie roluje, nie waży a sam krem bardzo szybko się wchłania, ale nie znika tak jak miało to miejsce przy delikatnych żelach czy kremach za 5 zł z firmy Ziaja. Ten krem jest nieco droższy, bo w cenie regularnej kosztuje ponad 20 zł, ale w drogeriach Hebe można spotkać promocje na Nacomi i wtedy właśnie kupiłam go za nie całe 15 zł. Na uwagę zasługuje również skład produktu, który jest naturalny i zawiera wspomniany olej arganowy na drugim miejscu w składzie zaraz po wodzie. Skład oceniłabym na krótki i przyjazny skórze, nie znajdzie się w nim żadnych parabenów ani parafiny. Dla mnie to duży duży plus dla tego produktu :) Serdecznie polecam każdemu! :) Na tym zakończyły się moje zachwyty dotyczące produktów pielęgnacyjnych, teraz przyszła pora na kolorówkę :) Na pierwszy ogień pójdzie paleta róży, którą już kiedyś Wam recenzowałam. Byłam z niej zadowolona, ale na dłuższy czas odpuściłam sobie stosowanie róży, aplikowałam tylko i wyłącznie bronzer i rozświetlacz. Teraz latem natomiast na nowo zakochałam się w skórze muśniętej różem, od której bije energia i świeżość. Wspomniana paleta róży pochodzi z firmy Makeup Revolution. Jest to paleta zawierająca 8 kółeczek produktów - 7 róży i 1 rozświetlacz. Moja wersja to Hot Spice. Wszystkie produkty w niej zawarte są mocno, aż nawet czasami zbyt mocno napigmentowane dlatego ja bardzo często w ich aplikacji unikam mocno zbitych pędzli, aby nie narobić sobie plam i nie stworzyć efektu "ruskiej laleczki" :D Paleta zawiera fajne jakościowo lusterko, przy którym z pewnością można bez problemów wykonać makijaż. Kolorki prezentują się następująco: Jak można zauważyć ja upodobałam sobie jeden z róży, który w chwili obecnej sięga już mocno denka. Jest to róż pozbawiony drobinek co mi akurat bardzo odpowiada. Niestety oprócz tego jest jeszcze tylko jeden, który nie posiada w sobie żadnych drobinek i nie jest w agresywny kolorze :) Kolejne 4 posiadają duże drobinki bądź śladowe ich ilości. Jednak zauważyłam, że po zaaplikowaniu ich na kości policzkowe te drobinki znikają i jest ich niewiele, dlatego nie ma powodów do obaw. Koszt tej paletki około 30zł :) Posiadaczki cery mieszanej/tłustej wiedzą, że wraz z latem często nasila się problem przetłuszczania się skóry i jej świecenia w ciągu dnia. Szczerze tego nie lubię i próbuję z tym walczyć na wszelkie sposoby :) Pomaga mi w tym i świetnie się spisuje puder ryżowy z Ecocery. Uwielbiam ten puder o czym może świadczyć zupełnie zdenkowane opakowanie, które Wam prezentuję. Jest to puder drobno zmielony, który nie bieli twarzy. Zaaplikowany w małej ilości ładnie utrzymuje podkład, nie dając efektu pudrowości. Przy tym utrzymuje świecenie mojej twarzy w ryzach przez spokojnie 8h, co dla mnie jest osiągnięciem WOW w czasie 30 stopniowych upałów :) Do tego jest niesamowicie wydajny i tani, bo jego koszt to około 15zł za 15g produktu. Jestem z niego bardzo zadowolona. Teraz na próbę kupiłam jego brata - puder bambusowy, ale niestety to już nie jest to. Jeśli ktoś jest zainteresowany mogę zrobić porównanie tych dwóch produktów. Dajcie znać czy chcecie :) Przyszła pora na duety, które razem stosowany dają u mnie świetne efekty, dlatego polecam je jako nierozerwalną całość :) Należycie również do tych osób, które szukają podkładu idealnego i wciąż trafiają na coś co jest niby fajne, ale to nie to? No własnie... :/ Od jakiegoś czasu zaczęłam bawić się w łączenie różnego rodzaju podkładów ze sobą w celu uzyskania właściwości, które są dla mnie najbardziej pożądanego. Tak też w moje ręce wpadł podkład z Essence i L'oreala. Mowa tutaj o podkładzie Esssence Camouflage 2w1 makeup&concealer oraz L'oreal Inffallible 24-Matte. Pierwszy z nich jest w odcieniu Pierwszy z nich jest w kolorze najjaśniejszym 10 Ivory. Ma on ładny jasny i neutralny w stronę żółtego odcień. Jest on dla mnie zdecydowanie za jasny, ale też zbyt mało żółty. Jednak podoba mi się jego stopień krycia i długotrwałe utrzymywanie się na skórze. Denerwuje mnie bardzo szybkie wyświecanie się i odcień, który średnio mi pasuje. Dodatkowo podkład ten w czasami ma swoje kaprysy i potrafi się ważyć w okolicach nosa. Dla zainteresowanych wstawiam również skład produktu. Zawiera ona Talc, na który niestety część osób musi uważać, natomiast w moim przypadku akurat ten podkład nie robi mi krzywdy. Drugi produkt mam w odcieniu 22 Radiant Beige. Jest to przepiękny żółty kolor, który niestety jest dla mnie zbyt ciemny. Sam w sobie podkład jest matujący i ten mat utrzymuje naprawdę długo, jest długotrwały, ale jego krycie w pełnych promieniach słonecznych nie jest wystarczające dla mnie na chwilę obecną, kiedy w odwiedziny wpadł wysyp, który pozostawił wiele przebarwień. Cenię sobie go za naturalny wygląd, ale brakuje mi trochę tego krycia. Podkład zawiera 35 ml, co jest większą pojemnością niż standardowe podkłady. Jego cena w drogeriach jest wysoka, bo sięga 60 zł, natomiast w sklepach internetowych można go zakupić już za około 28 zł, więc przyzwoicie. Skład prezentuje się następująco: Oba te produkty w porównaniu kolorystycznych wypadają tak... Po zmieszaniu ich ze sobą otrzymuje idealny odcień dla mnie, który wtapia się w moją skórę i nie odcina. Dodatkowo uzyskuje podkład, który matuje, kryje i świetnie się utrzymuje. Przypudrowany pudrem ryżowym z Ecocery jest nie do zdarcia. Po całym dniu wciąż wygląda bardzo bardzo ładnie. L'oreal dodaje zmatowienia, naturalnego wyglądu i długotrwałości, a Essence krycia i długiego utrzymywania. Razem idealnie się uzupełniają. Ostatni duet jaki mam Wam do przedstawiania to produkty do rzęs, na które w codziennym makijażu uwielbiam stawiać. Jestem zwolenniczką mocno wytuszowanych i wydłużonych rzęs, ale bez efektu sklejenia. Przedstawię Wam bazę pod tusz i tusz, które podbiły moje serce. Mowa tutaj o dwóch kosmetykach firmy Eveline: odżywce Advanced Volumiere oraz tuszu do rzęs mega size w srebrno-różowym opakowaniu. Odżywkę Advanced Volumiere stosuję każdego dnia jako bazę pod tusz. Daje ona biały efekt na rzęsach, ale nie jest to w żaden sposób widoczne w późniejszym czasie. W przypadku tego produktu ważne jest wyczucie momentu, kiedy ten produkt delikatnie podeschnie na rzęsach i wtedy nałożenie tuszu. Efekt bombowy! :) Tusz nad którym dziś będę się zachwycać to tusz wydłużająco-pogrubiający jak sam producent deklaruje. Sam w sobie jest to fajny tusz, daje ładny efekt, ale nie ma niczego co by mnie mocno zachwyciło. Jednak sytuacja zmienia się, gdy pod ten tusz zaaplikujemy odżywkę. Rzęsy za jednym pociągnięciem tuszu są mega wydłużone i rozdzielone. Jest to tusz, który można spokojnie nakładać warstwami, nie jest łatwo z nim przesadzić, dlatego można sprawnie budować efekt. W moim przypadku kończy się na dwóch warstwach i rzęsy są znacznie wydłużone, a przy tym rozdzielone. Czy widzę oszałamiający efekt pogrubienia? Raczej nie, więc jeśli komuś bardzo zależy głównie na pogrubieniu to może być niezadowolony. Szczoteczka tego tuszu jest silikonowa i bardzo mięciutka, można nią skutecznie dotrzeć do nasady rzęs bez problemów. Ufff... To już koniec na dziś, dotarł ktoś do końca? Jeśli tak to serdecznie gratuluje, bo po tej przerwie rozpisałam się strasznie, ale jakoś nie mogłam się oderwać :) Miałyście któryś z tych produktów? Jak Wam się spisywały? Podzielacie moje zdanie czy uważacie zupełnie co innego? Koniecznie dajcie znać w komentarzach :) Chętnie poczytam Wasze opinie :)
ZAKAZ KOPIOWANIA TELEDYSKU NA INNE KANAŁY !!!Witam serdecznie na profilu nowego projektu Chłopaki z Lublina oraz starego ELEZIS. Pierwszy teledysk zespołu wg
Once one, Yoy,Give everythink from yourself, once once, exactly yes, you know, aj ref: [ Bob One] Give everything from yourself Mate, the goal is so close. Always representing your name Although Mephisto is still waiting behind corner . Leave him shambles . 1. [ Bob One] Sometimes stres is stopping you , you know. Like Tarantula's venom, you bend the tail and leaving somewhere . This is how it is, sometimes life tires me. It rains from above , gloomy state , drinks blood like a tick . As a vampire fang sticks in a loop for the neck , you miss the days when the arterial oxygen in the veins . This B to O to B to ONE state is also and I Because we sleep promotes it when the whole point passes. Head up is not the end of the topic , Bro. Simply look in his eyes. Representing always your face . Only your fear stop you if you give him . You play here with all doubt, send in the sand. You have one move , no trials. She went to the tape again . The only enemy is your brain , do not explain . It do not look at those who say 'no' . After all, no one here knows better what you want. ref : [ Bob One] Give everything from yourself Mate, the goal is so close. Always representing your name Although Mephisto is still waiting behind corner . Leave him shambles . 2 [ Bass Tajpan ] We all think the same, above . The game goes on, yes. Work on the variety of fate, above . In hand the strength of all the cards , yes. You keep cards, which were distributed, hey. The hand of fate. That is a fact , yes. Think about replace them, below. You have them in hand, not blind chance . The instinct of the nature of the gift. Believe in the power of faith. Take advantage of because you have a gift . This is the moment to fulfill their dreams . How much of each other give -da- da -da- give . Only you can then bra - bra - brother to take . Remember . I dump the tether . Work on yourself, you force the laughs. ref : [ Bob One] Give everything from yourself Mate, the goal is so close. Always representing your name Although Mephisto is still waiting behind corner . Leave him shambles . 3 [ Bob One] Quickly , quickly. You train indifference. On the failure of that and so you will have to swallow Take what it is, before the vultures hook it. See if the opportunity does not change in the bait. For one moment, you may lose so much. Rustling still escape. His absence is losing a bonnet You see those soap operas , a failed business. Look for errors and reasons, don't make an affair . No, no . I've seen many which said - this is short , this way is miracle, but it's pity eagle had gone on the threshold. I have seen such what they said , they said. And they like say a lot, but now they're gone. No. I have seen those who like snow, but instead of snowmen, they model themselves. You know, what's going on. Do not join them, and control all boards . You need to take care of your chances by yourself. ref : [ Bob One] Give everything from yourself Mate, the goal is so close. Always representing your name Although Mephisto is still waiting behind corner . Leave him shambles .
Daj mi tylko chwilę Oto opowieść erytrejska – o półwieczu masowych ucieczek, o porwaniach na pustyni i łodziach ginących bez wieści na morzu. Oraz o kobiecie, która przez telefon uratowała niejedno życie.
Najbliższy tydzień będzie na blogu bardziej lifestylowy - mam zaległości z tej dziedziny i kilka próśb Czytelniczek do spełnienia. :) Nie przedłużając, dziś zapraszam Was na ulubieńców stycznia. ♥ W zestawieniu znajdziecie ultralekką i superciepłą kurtkę, świetny krem na zimę, mój ulubiony podkład, mleczko dodające włosom blasku i śliskości, gadżety dla kociary, biżuterię i dwie przydatne aplikacje. Pandora - bransoletka i kolczyki Pod koniec 2017 roku zauroczyłam się w bransoletce Pandora, która kiedyś absolutnie mi się nie podobała (a nawet kojarzyła mi się ze stosem żelastwa). W grudniu zobaczyłam bransoletkę z kilkoma pięknymi, delikatnymi charmsami - od razu przejrzałam katalog i całkowicie przepadłam, gdy zobaczyłam kocią mordkę i łapkę. ^^ Wszystkie pieniężne prezenty gwiazdkowe wymieniłam na 3 charmsy i parę kolczyków (bransoletkę już miałam). Na oku mam jeszcze jednego charmsa i gdy go kupię, będzie komplet. Od wielu lat jestem wierną fanką złota, ale dzięki Pandorze polubiłam złoto-srebrne połączenie. ♥ Mleczko wygładzające włosy i ułatwiające rozczesywanie O peelingu enzymatycznym do skóry głowy i mleczku do włosów z serii Basil Element pisałam już TUTAJ, ale nie mogło zabraknąć ich również w ulubieńcach. Mleczko dodaje włosom blasku i poślizgu, dzięki czemu ułatwia rozczesywanie i zapobiega plątaniu. Uwielbiam efekt wygładzenia po jego użyciu i to, że można go stosować zarówno na sucho, jak i na mokro. Po skład, cenę i dostępność odsyłam do TEGO wpisu. :) O aplikacji która stanowi bazę salonów fryzjerskich, salonów kosmetycznych i SPA, pisałam już w styczniu 2017, gdy mocno skróciłam swoje włosy (KLIK klik). Wciąż z niej regularnie korzystam, więc postanowiłam Wam o niej przypomnieć. :) Co prawda ostatnio za jej pomocą wyszukiwałam głównie salony kosmetyczne (w bazie jest wiele opinii użytkowniczek, co ułatwia wybór), ale niedługo czeka mnie także podcinanie końcówek, więc powoli rozglądam się za dobrym fryzjerem w Poznaniu. Jestem ciekawa, czy korzystacie z gdy chcecie umówić się do fryzjera, do SPA lub kosmetyczki? BLIK Kolejną aplikacją, którą często używam jest BLIK, czyli system płatności mobilnych. Wystarczy zalogować się do aplikacji swojego banku w telefonie i wygenerować 6-cyfrowy kod BLIK, aby: zapłacić w sklepie (niestety nie we wszystkich), wypłacić pieniądze z bankomatu (przydaje się, gdy zapomni się portfela albo karty) czy wykonać przelew. Jest tylko jeden minus - dokonywanie płatności jest tak proste, że trzeba uważać, żeby... nie zbankrutować. Ja osobiście nie znoszę robić ręcznych przelewów i odkąd korzystam z kodów BLIK, chętniej wydaję pieniądze. ;) Podkład Pupa Like a Doll Ten podkład rzeczywiście daje efekt porcelanowej lalki. ♥ Jest lekki i niewidoczny na skórze, nie podkreśla zmarszczek i skórek, nie wysusza skóry i nie tworzy efektu maski. Krycie również mi odpowiada, ale nie mam aktualnie przebarwień i wielu nieprzyjaciół. Pupa Like a Doll to mój kosmetyczny hit ostatnich tygodni. TUTAJ możecie sprawdzić cenę i dostępność. Daniel Wellington Petite Melrose Ten zegarek to zdecydowanie mój zimowy ulubieniec - to jego nosiłam najczęściej. ♥ Aktualnie trwa walentynkowa promocja na stronie - przy zakupie zegarka ze skórzanym paskiem, gratis otrzymacie charms w kształcie serduszka i 15% zniżki na hasło "blondhaircare". :) Dostępne są również zestawy zawierające zegarek + dodatkowy skórzany pasek + charms. Krem Palmer's O tym, że lubię produkty Palmer's to już zapewne wiecie. :) Ten gęsty, tłusty krem genialnie sprawdza się u mnie zimą - doskonale koi, nawilża i chroni moją cerę. I wspomaga gojenie rany po wycięciu pieprzyka, o którym napiszę w jednym z kolejnych postów. :) Na lato będzie zbyt ciężki, ale w chłodne i mroźne dni sprawdza się rewelacyjnie. TUTAJ możecie sprawdzić jego cenę i dostępność. Ultralekka kurtka puchowa Esprit Ta kurtka to mój absolutny hit tegorocznych wyprzedaży. Może nie jest piękna i modna (wolę taliowane kurtki i płaszcze), ale za to superwygodna, superciepła i superlekka. Koniec z grubymi i ciężkimi kurtkami! ♥ Gdy biegam po mieście grubo ubrana i mam na sobie ciężką kurtkę, po czasie czuję się, jakbym szła przez basen pełny wody. To jest najlepsza i najwygodniejsza kurtka zimowa, jaką miałam. :) Drugim moim ulubieńcem jest zielony golf z Benettona (100% wool), który upolowałam za 55 zł. ♥ TUTAJ znajdziecie aktualne promocje na swetry tej marki. :) Ostatnie dwie rzeczy, które chciałabym Wam pokazać to kocia poduszka i podkładka pod miski z Home&You - obie zostały kupione na cześć Pepsi. ♥ Całość dopełnia różowa miska z Pepco - pod kolor do noska. ;) ↓ A co było Waszym ulubieńcem stycznia? Który z zaprezentowanych przeze mnie produktów najbardziej przypadł Wam go gustu? Który w ogóle Wam się nie spodobał?
Daj Mi Siebie Lyrics: Bądź na luzie! Ja ci to mówię / Pokaże tobie, co sam umiem / Głęboko tam poczuć chcesz to w sobie / Więc moją miłość im dam / Więc moją miłość im dam, ooo
Daj mi czas Lyrics: Potrzebuję czasu, aby zmienić się na lepsze / Muszę wyjebać swój bagaż doświadczeń w rzekę / Zmienić do życia podejście, nie pakować się wiecznie / Tylko uciec
Polubienia: 4.5K,Komentarze: 32.Film użytkownika Blondini (@nblondyn) na TikToku: „DAJ MI TYLKO JEDNA NOC”.Eldorado Speed - Speed Songs.
. g708xz4v0k.pages.dev/701g708xz4v0k.pages.dev/79g708xz4v0k.pages.dev/614g708xz4v0k.pages.dev/845g708xz4v0k.pages.dev/920g708xz4v0k.pages.dev/847g708xz4v0k.pages.dev/155g708xz4v0k.pages.dev/814g708xz4v0k.pages.dev/697g708xz4v0k.pages.dev/978g708xz4v0k.pages.dev/727g708xz4v0k.pages.dev/940g708xz4v0k.pages.dev/322g708xz4v0k.pages.dev/29g708xz4v0k.pages.dev/582
daj mi tylko jeden moment ulub